Wygrałam walkę z rakiem, ale w szpitalu zaraziłam się wirusem HBV (przewlekłe wirusowe zapalnie wątroby typu B)

Fakty i Mity na temat zakażeń szpitalnych w kontekście procesów sądowych. Podstawowym mitem i błędnym przekonaniem jest to, że pacjent w procesie sądowym zawsze musi udowodnić dokładne miejsce i czas zakażenia. Od wielu lat mój zespół prawników specjalizujących się w prawie medycznym skutecznie walczy na sali sądowej z tym mitem. Fakty są takie – dokładne określenie miejsca i czasu zakażenia jest praktycznie niemożliwe i najczęściej można, co najwyżej oszacować prawdopodobieństwo zakażenia związane z danymi okolicznościami w określonej placówce medycznej. Coraz częściej poszkodowani pacjenci wygrywają procesy, gdyż Sądy w tzw. procesach „lekarskich” uwzględniają powództwo, jak pacjent wykaże wysoki stopień prawdopodobieństwa, nie wymagają od niego ścisłego i pewnego udowodnienia, jaką drogą jego organizm został zainfekowany, taki bowiem dowód – ze względu na właściwości wchodzących w grę procesów biologicznych – często nie jest możliwy do przeprowadzenia.

Oto historia Pani Haliny – pacjentki, która wygrała walkę z rakiem, ale do dnia dzisiejszego musi przyjmować leki, ponieważ w szpitalu zaraziła się wirusem HBV

W marcu 2010 roku Pani Halina została skierowana w trybie pilnym do szpitala w celu wykonania diagnostyki powiększonych węzłów chłonnych. W dniu 24 marca 2010 r. ze względu na podejrzenie ziarnicy złośliwej Pani Halina przeszła zabieg operacyjny wycięcia węzłów chłonnych okolicy nadobojczykowej prawej, które następnie przesłano do badania histopatologicznego. Potwierdzono powyższe rozpoznanie. W dniu 28 kwietnia 2010 r. podjęto decyzję o rozpoczęciu chemioterapii, a przed rozpoczęciem tego leczenia powódka otrzymała przyspieszony cykl szczepień przeciwko WZW. W leczeniu ziarnicy złośliwej Pani Halina otrzymała dwie serie po trzy cykle chemioterapii. W lipcu 2010 r. Pani Halina została przyjęta do szpitala w stanie zagrożenia życia. Na izbie przyjęć szpitala miała pobieraną krew. Przed pobieraniem krwi pielęgniarka zajmowała się innymi osobami, które były po spożyciu alkoholu. Pielęgniarka, ani lekarz nie zmienili rękawiczek zanim zajęli się Pani Haliną. Pani Halina została położona na łóżku, z którego korzystały wcześniej inne osoby, przy czym nie zmieniono pościeli. Nadto Pani Halina przebywała na sali z osobą chorą na zapalenie płuc. Pani Halinie w takich warunkach przetoczono krew. W listopadzie 2010 r. Pani Halina zakończyła leczenie. Stwierdzono całkowitą remisję choroby.

W lipca 2011 r. w czasie badań kontrolnych u Pani Haliny stwierdzono świeże zakażenie wirusem HBV (przewlekłe wirusowe zapalenie wątroby typu B).

Jak sprawę ocenili biegli i Sąd?

Biegli stwierdzili, że zakażenie wirusami żółtaczki zakaźnej typu B i C przenosi się drogą krwi – przez zakażony sprzęt w czasie zabiegu, przez uszkodzoną skórę i błony śluzowe, a także (wirus B) drogą seksualną. Biegli stwierdzili, że po zaszczepieniu Pani Haliny przeciwko WZW B nie sprawdzono skuteczności tego szczepienia, nie wykonano badań w kierunku zakażenia wirusem, aż do momentu stwierdzenia jego obecności w lipcu 2011 r. Z uwagi na fakt, że przebieg zakażenia był bezżółtaczkowy, brak jest możliwości wskazania momentu zakażenia. Do zakażenia mogło dojść w marcu 2010 r., pomimo ujemnego wyniku badania na obecność wirusa z kwietnia 2010 r., bowiem w tym czasie mógł występować w tzw. oknie serologicznym – obecność wirusa można stwierdzić po upływie minimum 6 tygodni od zakażenia. Podsumowując biegli stwierdzili, że nie można wykluczać, iż do zakażenia Pani Haliny wirusem żółtaczki doszło w pozwanym szpitalu. Biegli uznali, że stopień trwałego uszczerbku na zdrowiu, jaki doznała Pani Halina w wyniku zakażenia jej wirusem HBV wynosi 25%. Nie można wykluczyć, że uszczerbek wzrośnie, bowiem infekcja wirusowa lub bakteryjna, silne stresy, przemęczenie mogą skutkować pogorszeniem stanu wątroby i doprowadzić do jej niewydolności.

Sąd  wskazała, że Pani Halina do chwili zdiagnozowania u niej zakażenia wirusem żółtaczki typu B była leczona zarówno w pozwanym szpitalu, jak i w wielu innych placówkach leczniczych. Niemniej jednak Sąd biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, a więc ilość pobytów Pani Haliny w pozwanym szpitalu, ich długość, wielość przeprowadzanych badań i zabiegów z naruszeniem ciągłości tkanek, operację, przetaczanie krwi, a także opisane uchybienia w przestrzeganiu procedur sanitarnych przez personel medyczny pozwanego szpitala (m.in. udzielanie pomocy różnym pacjentom w tych samych rękawiczkach czy położenie Pani Haliny na łóżku bez wcześniejszej zmiany pościeli po poprzednim pacjencie) wskazał, że prawdopodobieństwo, że do zakażenia doszło właśnie w  tej placówce medycznej jest dostatecznie wysokie. Pozwany szpitala natomiast nie wykazał, że bardziej prawdopodobne było zakażenie w innej placówce.

Szpital za zakażenie Pani Haliny wirusem HBV (przewlekłym zapaleniem wątroby typu B) musiał zapłacić 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Wyrok w tej sprawie zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie w dniu 7.03.2017 r., sygn. akt I ACa 1535/16.

Adwokat Anna Koniuszko
Adwokat Anna Koniuszko

Mecenas Anna Koniuszko specjalizuje się w prowadzeniu spraw cywilnych oraz karnych z zakresu prawa medycznego. Z powodzeniem od wielu lat pozywa szpitale i lekarzy w imieniu osób poszkodowanych przez błąd lekarza. Reprezentuje również pacjentów przed Wojewódzkimi Komisjami do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Adwokat Anna Koniuszko szczególnym uznaniem cieszy się wśród rodziców dzieci, które stały się ofiarami błędów lekarzy/położnych w czasie porodu. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzone sprawy wiele rodzin uzyskało dla swoich dzieci wysokie zadośćuczynienie, odszykowanie oraz rentę.

Najnowsze wpisy