W szpitalu zaraziłem się gronkowcem

Zakażenia szpitalne. Jest to kolejny bardzo powszechny problem z którym zwracają się do mnie poszkodowani pacjenci. Pacjenci, którzy w szpitalu zarazili się gronkowcem, żółtaczką, wirusem HBV, a nawet zdarzały się sprawy, że wirusem HIV nie mogą zrozumieć, dlaczego po pobycie w szpitalu są bardziej chorzy, niż przed przyjęciem. Ja, jako adwokat nie potrafię im odpowiedzieć na takie pytanie. Potrafię, jednak opowiedzieć im o tym, w jaki sposób prawo chroni zakażonego pacjenta. Kolejne pytanie, które zadają mi osoby zakażone np. gronkowcem w szpitalu sprowadza się do tego, czy takie sprawy można w ogóle wygrać? Ich obawy wydają się być uzasadnione, gdyż jak można udowodnić przed Sądem, kiedy dokładnie doszło do zakażenia skoro pacjent przebywał w szpitalu np. 2 tygodnie na 3 różnych oddziałach i miał 2 zabiegi. Ten problem zauważył już Sąd Najwyższy w 1974 roku i stwierdził, że „jeżeli w sprawie ustalono, że stan sanitarny szpitala był wyjątkowo zły i że mógł doprowadzić do infekcji a zakażenie rzeczywiście nastąpiło, prawdopodobieństwo związku przyczynowego między złym stanem sanitarnym a zainfekowaniem organizmu jest tak duże, iż można przyjąć, że powód spełnił swój obowiązek wynikający z art. 6 KC. Nie można bowiem stawiać powodowi nierealnego wymogu ścisłego udowodnienia, jakimi drogami infekcja przedostała się do organizmu. Dlatego też w takiej sytuacji, jeżeli strona pozwana twierdzi, iż mimo ustalonego stanu rzeczy infekcja pochodzi z innych źródeł, ciężar dowodu przesuwa się z powoda na pozwanego” (sygn. akt II CR 415/74).

Oto historia Lecha Ś., który w 2001 r. w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w G. zaraził się gronkowcem złocistym.

Lech Ś. w dniu 11 stycznia 2001 roku uległ wypadkowi drogowemu i został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w G., gdzie stwierdzono u niego złamanie prawej kości udowej oraz wieloodłamowe złamanie prawej kości goleni z krwiakiem. W dniu 16 stycznia 2001 roku przeprowadzono operację, polegającą na zespoleniu kości udowej i wieloodłamowego złamania kości piszczelowej, po czym założono mu gips. Po upływie miesiąca pojawiła się treść ropna w ranie pooperacyjnej.  Przeprowadzone badania nie wykazały zakażenia gronkowcem złocistym, jednak infekcja się utrzymywała. Panu Lechowi Ś. wdrożono antybiotyk, usunięto z kości materiał zespalający i w dni 5 kwietnia wypisano go do domu. W dniu 17 kwietnia Lech Ś. ponownie zgłosił się do Szpitala z powodu wycieku treści ropnej z rany pooperacyjnej.  Tym razem w szpitalu po wykonaniu badania ujawniono zakażenie gronkowcem złocistym. Powód od tego czasu wielokrotnie był hospitalizowany w celu opanowani infekcji nogi. Przeszedł szereg badań oraz specjalistycznych zabiegów, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się zakażenia. W konsekwencji doszło do amputacji prawej nogi na wysokości uda.

Co był istotą sporu sądowego między Lechem Ś., a szpitalem?

Istota sporu sprowadzała się do rozstrzygnięcia kwestii, kiedy i gdzie doszło do zakażenia powoda gronkowcem złocistym typu MRSA. Zebrany materiał, w szczególności opinie biegłych lek. med. Elżbiety A. i lek med. Henryka K., wskazywały na bardzo wysokie prawdopodobieństwo zakażenia powoda gronkowcem MRSA w pozwanym szpitalu w styczniu 2001 r. w związku z operacją nogi. Lech Ś. wygrał proces pomimo, że biegli nie wskazali, że na 110% doszło do zakażenia podczas pobytu w szpitalu w 2001 r., a jedynie w opinii napisali, że jest to najbardziej prawdopodobne. Szpital natomiast nie zdołał przedstawić antytezy, czyli nie wykazał, że źródłem zakażenia może być np. środowisko pozaszpitalne.

Na kanwie sprawy Lecha Ś. widać wyraźnie, że Sądy nie stawiają pacjentom w tzw. procesach medycznych związanych z zakażeniem szpitalnym wymogu ścisłego udowodnienia w jakim momencie i jaką drogą ich organizm został zainfekowany. To jest zasadnicza różnica między procesem medycznym związanym z zakażeniem szpitalnym, a tzw. procesem dotyczącym błędu medycznego. W tym drugim winę lekarza trzeba udowodnić, a nie uprawdopodobnić.

Szpital musiał wypłacić Lechowi Ś. 100.000 zł tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę .

Wyrok w tej sprawie zapadł przed Sądem Najwyższym w  dniu 22 lutego 2012 r., sygn. akt IV CSK 245/11.

Adwokat Anna Koniuszko
Adwokat Anna Koniuszko

Mecenas Anna Koniuszko specjalizuje się w prowadzeniu spraw cywilnych oraz karnych z zakresu prawa medycznego. Z powodzeniem od wielu lat pozywa szpitale i lekarzy w imieniu osób poszkodowanych przez błąd lekarza. Reprezentuje również pacjentów przed Wojewódzkimi Komisjami do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Adwokat Anna Koniuszko szczególnym uznaniem cieszy się wśród rodziców dzieci, które stały się ofiarami błędów lekarzy/położnych w czasie porodu. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzone sprawy wiele rodzin uzyskało dla swoich dzieci wysokie zadośćuczynienie, odszykowanie oraz rentę.

Najnowsze wpisy