Nasze dziecko byłoby zdrowe, gdyby lekarz podjął szybciej decyzję o cesarskim cięciu

Takie zdanie często słyszę od rodziców dzieci, które na skutek zbyt późno podjętej przez lekarza decyzji o rozwiązaniu ciąży przez cesarskie cięcie urodziły się w zamartwicy, a dziś są niepełnosprawne. W głosie Matki dziecka można wyczuć smutek i żal, a w głosie Taty również złość.

Drodzy rodzice jeżeli Waszym zdaniem podczas porodu doszło do błędu medycznego, to warto skonsultować sprawę z prawnikiem i dowiedzieć się, czy dziecku należy się odszkodowanie od szpitala. Tak właśnie postąpili rodzice małoletniego K.J.

Oto ich historia:

W dniu 20 listopada 2001 r. matka chłopca została przyjęta do Szpitala Wojewódzkiego w C., celem przeprowadzenia badań przed przewidywanym na dzień 20 grudnia 2001 r. porodem. Ciąża rozwijała się prawidłowo. Matka dziecka została przyjęta do szpitala bez objawów zagrożenia jej życia i bez objawów zagrożenia dobrostanu płodu. W dniu 22 listopada 2001 r. o godz. 7:25 wykonano badania kardiotokograficzne, monitorujące akcję serca dziecka. W trakcie tego badania nastąpiła deceleracja (zwolnienie podstawowej czynności serca płodu o ponad 15 uderzeń, trwające dłużej niż 15 sekund). Około godz. 8.00 matkę dziecka skierowano na salę porodową, tam w dalszym ciągu monitorowano pracę serca dziecka. O godzinie 9:00 zlecono kolejne badanie KTG, zapis KTG był nieprawidłowy. O godz. 11:00 pacjentkę zakwalifikowano do cesarskiego cięcia, a o godz. 12:20 przeprowadzono zabieg cesarskiego cięcia, w jego trakcie stwierdzono odklejanie łożyska.

Dziecko urodziło się w ciężkiej zamartwicy, bez własnego oddechu z pojedynczymi uderzeniami serca, dziecko przeżyło dzięki natychmiastowej i udanej reanimacji . Chłopiec w skali Apgar otrzymał 1 pkt. W dniu 23 listopada 2001 r. stan jego ogólny był bardzo ciężki, występowało wzmożone napięcie mięśniowe, dziecko było niespokojne, z dużą przeczulicą, cierpiące, oddechy regularne, u podstawy prawego płuca trzeszczenia, czynność serca miarowa. U dziecka w latach 2001 r. – 2003 r. zdiagnozowano: mózgowe porażenie dziecięce – niedowład połowiczny obustronny, padaczkę oraz małogłowie. Chłopiec jest osobą leżącą, nie siedzi sam, nie stoi; nie komunikuje się, wydaje nieartykułowane dźwięki, które potrafią zrozumieć jedynie jego najbliżsi, nie może siedzieć w zwykłym wózku inwalidzkim, bo musi być stabilizowany. Wymaga dowożenia na badania, kontrole lekarskie, stomatologiczne. Rokowania na przyszłość co do wyleczenia K. J. bądź poprawy jego stanu zdrowia i funkcjonowania są złe, będzie przez całe życie wymagał opieki i pomocy, stałej rehabilitacji i wielu zabiegów.

Jak sprawę ocenili biegli i Sąd?

Sąd wskazał, że z opinii Instytutu wynika, iż w badaniu KTG wykonanym 22 listopada 2001 r. o godz. 7:25 – zapis był w całości patologiczny: występowała oscylacja milcząca oraz ciężka bradykardia – spadek częstości akcji serca do ok. 65/min, trwający ok. 5 min. Taki zapis KTG świadczył o bardzo głębokim niedotlenieniu płodu zagrożonego nawet wewnątrzmacicznym zgonem dziecka, dlatego stanowiło to wskazanie do natychmiastowego ukończenia ciąży cięciem cesarskim. Sąd przyjął, że głębokie upośledzenie psychiczne i fizyczne małoletniego chłopca wynika z niedotlenienia okołoporodowego i jest skutkiem zbyt późno podjętej przez lekarzy decyzji o cesarskim cięciu.

Jaki błąd popełnili lekarze?

Moim zdaniem lekarzy pozwanego szpitala zgubiła przede wszystkim rutyna. Podejmowali czynności w sposób schematyczny. Lekarz, który widział wykres KTG z godz. 7:25 powinien natychmiast podjąć decyzję o rozwiązaniu ciąży matki chłopca w drodze cesarskiego cięcia. Analiza sprawy prowadzi do wniosku, że lekarz najprawdopodobniej w ogóle nie dokonał analizy zapisu KTG, tylko po prostu wydrukował zapis, postawił swoją pieczątkę na dole dokumentu i parafkę. Natomiast jeżeli dokonał analizy, to dlaczego nie zrobił tego prawidłowo? Brak wiedzy? Pośpiech? Zmęczenie? W tej sytuacji nie ma usprawiedliwienia. Zwłaszcza na oddziałach położnictwa i ginekologii od lekarzy powinno się wymagać najwyższej staranności, skupienia i uwagi, gdyż jak widać na przykładzie tej sprawy ich błędna decyzja może zaważyć na całym życiu dziecka.

Szpital za błędy lekarzy musiał zapłacić na rzecz małoletniemu chłopczyka 800.000 zł zadośćuczynienia.

Wyrok w tej sprawie zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Łodzi w dniu 30.08.2017 r., sygn. akt I ACa 114/17.

 

Adwokat Anna Koniuszko
Adwokat Anna Koniuszko

Mecenas Anna Koniuszko specjalizuje się w prowadzeniu spraw cywilnych oraz karnych z zakresu prawa medycznego. Z powodzeniem od wielu lat pozywa szpitale i lekarzy w imieniu osób poszkodowanych przez błąd lekarza. Reprezentuje również pacjentów przed Wojewódzkimi Komisjami do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Adwokat Anna Koniuszko szczególnym uznaniem cieszy się wśród rodziców dzieci, które stały się ofiarami błędów lekarzy/położnych w czasie porodu. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzone sprawy wiele rodzin uzyskało dla swoich dzieci wysokie zadośćuczynienie, odszykowanie oraz rentę.

Najnowsze wpisy