Gdyby lekarz szybciej skierował mnie na operację, to rak nie dałby przerzutów

Takie zdanie wypowiadają pacjenci u których lekarz po zdiagnozowaniu choroby nowotworowej nie skierował ich na operację w trybie pilnym. Czy w takiej sytuacji pacjent powinien być wdzięczny lekarzowi, że w ogóle otrzymał skierowanie na operację? Czy kierowanie pacjentów jeżeli zachodzą ku temu wskazania na operację w trybie pilnym, to obowiązek lekarza, czy jego dobra wola? Otóż jest to obowiązek lekarz, o czym Irena T. przekonała Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Oto historia Pani Ireny T.

Pani Irena T. w dniu 13 listopada 2009 r. zgłosiła się na profilaktyczne badanie mammograficzne. W trakcie badania wykryto u niej podejrzaną zmianę, która wymagała dalszej diagnostyki. W dniu 25 stycznia 2010 r. zgłosiła się na badanie USG. Badanie USG wykazało, że Irena T. w prawej piersi ma guzki o cechach zmian złośliwych. Wobec powyższego Pani Irena T. w dniu 29 stycznia 2010 r. zgłosiła się do Poradni pozwanego szpitala, gdzie lekarz zlecił wykonanie biopsji cienkoigłowej na dzień 16 lutego 2010 r. Wynik badania wykazał istnienie komórek o cechach zmian złośliwych, podejrzanych w kierunku raka piersi. Wynik ten powódka przekazała lekarzowi, który skierował ją na konsultację onkologiczną. Badanie onkologiczne nie wykazało zmian w obrębie węzłów chłonnych, ale z uwagi na dotychczasowe niepokojące wyniki zalecono skierowanie powódki na biopsję gruboigłową. Lekarz w dniu 9 marca 2010 r. skierował Panią Irenę na biopsję gruboigłową (mammotomiczną), której termin wyznaczono na dzień 21 kwietnia 2010 r. Po odebraniu niekorzystnych wyników w maju 2010 r. powódce zaproponowano termin operacji na październik 2010 r. Powódka, zdając sobie sprawę z konieczności pilnego działania, zmieniła poradnię i zgłosiła się do Wojewódzkiego Szpitala (…) w B., gdzie wyznaczono operację na 21 czerwca 2010 r. (czyli o 4 miesiące wcześniej od zaplanowanego zabiegu u strony pozwanej). W trakcie zabiegu podjęta została decyzja o zmianie charakteru operacji z oszczędzającej na radykalną.

Jak sprawę ocenili biegli i Sąd?

Sąd uznał, że w okresie od 9 marca 2009 r. do 21 kwietnia 2009 r. zaistniała przewlekłość diagnostyki – doszło do 6 tygodniowego opóźnienia prowadzonej u powódki diagnostyki.

Pierwszą kwestią, którą należało wyjaśnić w tej sytuacji było ustalenie czy wskutek stwierdzonej opieszałości w diagnostyce doszło do zmiany charakteru operacji powódki z oszczędzającego na radykalny. Biegły stwierdził, że przewlekłość diagnostyki od 9 marca 2009 r. do 21 kwietnia 2009 r. nie miała żadnego znaczenia dla przebiegu procesu terapeutycznego.

Skoro opóźnienie diagnostyki nie miało wpływu na pogorszenie stanu zdrowia Pani Ireny T, to czemu wygrała proces?

Pani Irena T. wygrała proces, gdyż w ocenie Sądu opieszałość diagnostyki powódki w okresie od 9 marca do 21 kwietnia 2009 r. skutkować winna odpowiedzialnością pozwanego za naruszenie jej dóbr osobistych, skutkującą przyznaniem stosownego zadośćuczynienia na podstawie art. 4 ustawy z dnia 24.04.2009 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta w zw. z art. 448 k.c. Sąd stwierdził, że na rozmiar cierpień psychicznych powódki wpłynął między innymi zaproponowany przez Szpital termin zabiegu operacyjnego na październik 2009 r., a zatem nieomalże po roku od wykrycia podejrzanych zmian w piersi. Ów odległy termin w połączeniu z opieszałością w diagnostyce z pewnością musiał wpłynąć na zwiększenie cierpień pani Ireny. T. Oczywiście to, że w polskiej służbie zdrowia proponowane są tak odległe terminy jest wynikiem wielu czynników, niekoniecznie obciążających pozwany szpital, jednakże (jak się okazało w praktyce) w innym szpitalu ów termin mógł być wyznaczony znacznie szybciej.

Jaki błąd popełnił lekarz?

W tej sprawie lekarz nie popełnił błędu medycznego. Niemniej jednak, moim zdaniem, gdyby biegły stwierdził, że wskutek opieszałości w diagnostyce wykonano u Pani Ireny T. operację radykalną, zamiast oszczędzającą, to wtedy można by postawić zarzut błędu medycznego. W tej sprawie na szczęście dla Pani Ireny T. z opinii biegłego wynikało, że opieszałość w diagnostyce nie miała związku z pogorszeniem jej stanu zdrowia. Sąd jednak przyznał Pani Irenie zadośćuczynienie w kwocie 20.000 zł za naruszenia jej prawa pacjenta do uzyskania świadczenia zdrowotnego w trybie natychmiastowym. Sprawa ta jest doskonałym przykładem, że w pewnych przypadkach nawet, gdy lekarz nie ponosi winy za odległe terminy określonych badań, to za opóźnienie diagnostyki będzie ponosić odpowiedzialność finansową szpital. Pacjent bowiem w przypadku zdiagnozowania u niego choroby zagrażającej życiu ma prawo uzyskać świadczenie medyczne w trybie natychmiastowym. Złośliwy rak bezdyskusyjnie to choroba, która stanowi bezpośrednie zagrożenia dla życia pacjenta, a tępo w jakim lekarz przeprowadzi diagnostykę oraz leczenie ma kluczowe znaczenie.

Szpital za sześć tygodni opóźnienia w diagnostyce musiał wypłacić pacjentce 20.000 zł.

Wyrok w tej sprawie zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach w dniu 20 czerwca 2016 r., sygn. akt I ACa 503/15.

Adwokat Anna Koniuszko
Adwokat Anna Koniuszko

Mecenas Anna Koniuszko specjalizuje się w prowadzeniu spraw cywilnych oraz karnych z zakresu prawa medycznego. Z powodzeniem od wielu lat pozywa szpitale i lekarzy w imieniu osób poszkodowanych przez błąd lekarza. Reprezentuje również pacjentów przed Wojewódzkimi Komisjami do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Adwokat Anna Koniuszko szczególnym uznaniem cieszy się wśród rodziców dzieci, które stały się ofiarami błędów lekarzy/położnych w czasie porodu. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzone sprawy wiele rodzin uzyskało dla swoich dzieci wysokie zadośćuczynienie, odszykowanie oraz rentę.

Najnowsze wpisy